Wstałam już o siódmej. W pośpiechu pobiegłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Potem ogarnęłam się, zrobiłam lekki makijaż oraz związałam włosy w wysokiego koka. Ubrałam fioletową bokserkę, czarny kardigan, jasne jeansy i czarne Vansy. Chwyciłam walizkę i z trudem zniosłam ją na dół. Udałam się do kuchni, po pięciu minutach dołączyli do mnie chłopcy. Zjedliśmy coś pośpiesznie i udaliśmy się na lotnisko. Panował tam niezły zamęt. Oczywiście samolot był opóźniony i przez dwie godziny czekaliśmy aż łaskawie odlecimy. Po męczącej odprawie w końcu znaleźliśmy się na pokładzie. Zajęłam pierwsze lepsze miejsce przy oknie. Obok mnie pojawił się Jason. Patrzyłam na niego dając mu do zrozumienia, że ma sobie iść, ale było już za późno, musieliśmy zapiąć pasy. Kipiałam w środku, ale postanowiłam nie pokazać swojej złości. Wyciągnęłam z torby podręcznej MP3 i słuchawki, które szybko nałożyłam i pogrążyłam się w błogim spokoju. Nie trwał on jednak długo, bo mój były wyrwał mi odtwarzacz i powiedział, że nie odda mi go, dopóki nie porozmawiamy. W końcu zgodziłam się dać mu szansę wyjaśnienia. Zaczął swoje tłumaczenia:
- Rose, ty nic nie rozumiesz. Spróbuj mi wybaczyć.
- Wczoraj powiedziałeś mi już wystarczająco dużo. Potraktowałeś mnie jak przedmiot, na którym przećwiczysz reakcję twojego ciała. Nawet jeśli bym chciała, to nie potrafię ci wybaczyć. Daj mi spokój. Nie mam ci tego za złe, po prostu mnie zostaw.- odebrałam mu moją własność i znowu zaczęłam słuchać muzy.
Mówił coś jeszcze, ale już tego nie słyszałam. Podróż minęła mi dość szybko. Nawet nie wiem kiedy wylądowaliśmy. Odnalazłam moją ekipę i nasze walizki. Wspólnie poszliśmy do postoju taksówek, tam pożegnaliśmy się i umówiliśmy się na jutrzejszą próbę. Wsiadłam do taxi i podałam adres. W Londynie było zimno, więc wyciągnęłam z torby bluzę z kapturem i nałożyłam ją. Jechaliśmy ponad godzinę, ale w końcu znalazłam się przed moją ukochaną fontanną i apartamentowcem. Naciągnęłam kaptur na głowę, chciałam pozostać nierozpoznana i wsiadłam do windy. Po chwili stałam przed drzwiami i zbierałam odwagę, żeby zapukać. Miałam w głowie myśli, aby zawrócić, ale w końcu udało się, w drzwiach zobaczyłam Louisa, któremu rzuciłam się na szyję. Staliśmy tak przytuleni w progu chyba pięć minut, potem weszłam do środka. Wszystko wyglądało tak samo. Zaczęłam płakać, znowu byłam w tym miejscu, tak bardzo się cieszyłam. Usłyszałam ciche szczekanie. Lou poszedł w tamtym kierunku i otworzył wrota, z których wybiegł mój ukochany piesek, Charlie. Zaczął mnie lizać, było cudownie, tak bardzo za nim tęskniłam. Był taki słodziutki, wzięłam go na ręce i nie zamierzałam zostawić. Nagle po schodach zaczęła schodzić znajoma mi postać. To dziwne, ale ucieszyłam się, gdy go zobaczyłam. Podeszłam bliżej. Odłożyłam pieska na podłogę i czekałam na rozwój sytuacji. David bez słowa podszedł i przytulił mnie. Nie chciałam go puszczać, on miał chyba takie same plany, bo staliśmy w takim uścisku przez dłuższą chwilę. Nie chciałam nic nikomu tłumaczyć, powiedziałam jednak, co mnie sprowadza do Londynu. Dałam Louisowi wejściówkę, ale okazało się, że już dawno miał kupiony bilet na ten występ, więc przekazałam go Davidowi. Cieszyli się, że zobaczą jak śpiewam. Po godzinie wspólnej euforii i gadania poszłam zobaczyć mój stary pokój, był cudowny, tęskniłam za nim. Rzuciłam się na łóżko i podziwiałam każdy centymetr sypialni. Po chwili obok mnie położył się Dave. Leżeliśmy przez chwilę w milczeniu, ale w końcu mój towarzysz nie wytrzymał i przerwał ciszę.
- Louis wyszedł na spacer z Charliem, możemy pogadać?
- Dobrze.- powiedziałam niepewnie
- Przepraszam, wiem, że nie powinienem cię zdradzić, ale to był jednorazowy wybryk. Teraz nie miałbym po co cię oszukiwać.
- Już o tym zapomniałam.- posłałam mu wymuszony uśmiech- to było dawno temu, mamy już nowe życie. Trzeba zakopać topór wojenny.
- Problem tkwi w tym, że ja cholernie za tobą tęsknię.
- Gdybym wtedy nie nakryła cię z tamtą dziewczyną nie musiałabym wyjeżdżać. Przykro mi- robiłam wszystko, żeby się nie poryczeć- trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów.
- Rose, ja nie czułem do żadnej dziewczyny czegoś takiego, zrozum, nie umiem bez ciebie żyć.- delikatnie przesunął kciukiem po moim policzku.
- Proszę, nie utrudniaj tego. Dla mnie to też jest ciężkie.- po moim policzku spłynęła jedna łza, a ja zmieniłam pozycję na siedzącą
- Nie odtrącaj mnie- usiadł obok mnie, objął mnie ramieniem, a drugą ręką zachęcił, żebym oparła o niego głowę.
Ukryłam twarz w jego ramieniu, chciałam schować się przed całym światem. Tak bardzo cierpiałam. Jego bliskość była kojąca, chociaż to właśnie o jego się rozchodziło. Przecież ja miałam nowe życie w Nowym Yorku. W głowie przeminęły mi wszystkie wspomnienia z nim związane. Myślami wróciłam do naszego pierwszego spotkania, do tego, jak wyciągał mnie siłą z dyskoteki, a ja wysyłając mu nagie zdjęcia z przeddomowej fontanny pokazałam, że chociaż raz góruję. To wszystko wróciło, chociaż już prawie wyrzuciłam to z umysłu. David wzmocnił uścisk i wolną ręką uniósł moją głowę. Chciałam odwrócić spojrzenie, ale po chwili byłam pogrążona w przepełnionym goryczą pocałunku. Teraz moje myśli skierowały się na wszystkie noce, które spędziliśmy razem, on był pierwszym chłopakiem, z którym łączyły mnie takie stosunki. Ręce Davida zaczęły błądzić po moim ciele, ja wplotłam palce w jego piękne włosy. Szybkim i zdecydowanym ruchem chłopak zerwał ze mnie sweterek, a koszulkę powoli zciągał. Ja zajęłam się jego guzikami od koszuli.
***
Po wszystkim długo leżeliśmy i patrzyliśmy się sobie głęboko w oczy. Nie żałowałam, że to zrobiłam, dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo go kocham. Brakowało mi jego ciepła. Jeszcze wczoraj nie pomyślałabym, że znowu się z nim prześpię. Z zamyśleń wyrwał mnie głos kroków. W pośpiechu nałożyliśmy na siebie ubrania i stanęliśmy na podłodze. Po chwili w pokoju pojawił się Charlie, a za nim wszedł Lou. Dziwnie się na nas patrzył, ja miałam rozczochrane włosy, a Dave koszulkę założoną na lewą stronę. Na szczęście o nic nie dopytywał, tylko ogłosił, że przyniósł chińszczyznę. Zeszliśmy po schodach i zajęliśmy miejsce przy blacie kuchennym. Po zjedzonym posiłku znowu bardzo długo rozmawialiśmy. Uknuliśmy plan, żeby chłopcy zadzwonili po Celine. Moja siostra niczego nieświadoma, gdy dowiedziała się, że to coś bardzo ważnego, powiedziała, że zaraz przyjdzie. Ukryłam się w łazience i w zniecierpliwieniu czekałam, aż przyjedzie. W końcu usłyszałam jej głos. Pytała się, co to za ważna afera, wtedy ja opuściłam ciasne pomieszczenie i stanęłam po środku salonu. Bardzo długo patrzyłyśmy się na siebie w bezruchu. Moja siostra na głowie miała turban, a jej twarz była blada jak ściana. To jednak nie było ważne, podbiegłam do niej i wyściskałam ją za wszystkie czasy. Wylałyśmy z tysiąc łez, chłopcy po cichu poszli do innego pokoju i zostawili nas same. Opowiedziałam jej wszystko z najmniejszymi szczegółami i dałam bilet na koncert. Ona opowiedziała mi o rozwoju jej choroby. Przegadałyśmy cztery godziny, ale poprosiłam ją, żeby nie mówiła mamie o moim przyjeździe. Przysięgła, że nie puści pary z ust. Pożegnałyśmy się. Moi koledzy wyszli z drugiego pokoju i byli nieźle na mnie wkurzeni. Czekali tam bardzo długo i David powiedział, że nie ma zamiaru wracać dzisiaj do siebie. Nie chciało mi się z nim kłócić, więc tylko machnęłam z ręką i przeprosiłam ich. Potem pożegnałam się i skierowałam się do mojego pokoju, byłam bardzo zmęczona. Emocje kłębiły się w mojej głowie. Tak bardzo cieszyłam się z tego spotkania, tęskniłam za nimi, byli bardzo kochani. Szybko rozebrałam się do naga i szukałam w walizce jakiejś pidżamy. Nagle drzwi się otworzyły i ujrzałam sylwetkę Dave'a. Chciałam się czymś zakryć, ale akurat nie miałam nic pod ręką. On powiedział:
- Nie krępuj się, przecież znam już te widoki.- zatrzasnął drzwi
- Proszę cię.- powiedziałam ironicznie- to nie znaczy, że możesz sobie tak wchodzić bez pukania.
- Oj daj spokój.- pocałował mnie w szyję.- przecież wiesz, że nie musisz się mnie wstydzić
- Ja jednak uważam, że powinieneś zaczekać aż się ubiorę.- zaśmiałam się- zaraz cię zawołam, a tym czasem wynocha.
Po pięciu minutach wpuściłam go z powrotem. Musieliśmy wyjaśnić parę spraw. To co się dzisiaj stało było bardzo cudowne, ale nie jestem pewna, czy dobre. Oboje usiedliśmy na łóżku.
Widzisz, ja nie jestem pewna, czy dobrze zrobiliśmy.- zaczęłam
- Przecież było ci ze mną dobrze.
- Ale ja za tydzień wyjadę. To będzie koniec, nie chcę znowu cierpieć.
- To nie wyjeżdżaj, albo ja pojadę z tobą. Kocham cię, jestem w stanie zostawić dla ciebie wszystko.- przytulił mnie
- Jesteś najlepszy, ja też cię kocham. Nie gadajmy dzisiaj o tym, chcę spać.
- Mogę położyć się obok ciebie?- zapytał
- Oczywiście, tylko ja chcę spać, więc bez żadnych nocnych wygłupów- wybuchnęliśmy śmiechem
Położyliśmy się. Po chwili wtulałam się w tors chłopaka. Byłam przy nim taka bezpieczna. Po mimo natłoku informacji błogo zasnęłam.