wtorek, 4 lutego 2014

"Now is Good" Rozdział XVIII

Gdy się obudziłam chłopaka obok mnie nie było. Nie przestraszyłam się jednak, on często tak znikał. Zajęłam się moimi sprawami, wzięłam prysznic, uczesałam się w dobierańca na bok i nałożyłam luźną koszulkę z motywem Supermana, krótkie spodenki i grube zakolanówki. Szczęśliwa zbiegłam po schodach i zrozumiałam zniknięcie mojego Dave'a, stał w kuchni i męczył się z kanapkami. Podszedł do mnie i delikatnie pocałował w policzek. Po przywitaniu pomogłam mu ze śniadaniem, które zjedliśmy, zostawiliśmy też trochę dla Louisa. Musiałam jechać na próbę, ale bardzo mi się nie chciało, a poza tym było zimno. Zmusiłam się jednak do ubrania swetra ze Smerfetką, jeansów i litów. Chwyciłam dużą torbę, do której spakowałam potrzebne rzeczy i już chciałam wychodzić, ale mój "przyjaciel" mnie zatrzymał.
- Ty chcesz iść w taką okropną pogodę? Chyba żartujesz, podwiozę cię.
- Dziękuję, ale nie musisz.
- Nie chcę, żebyś się rozchorowała, nie mógłbym wtedy cię całować, a to byłoby nie do wytrzymania.- uśmiechnął się
- No dobrze, ale szybko, nie chcę się spóźnić, adres podam ci po drodze.- wyszliśmy z mieszkania.
Podróż minęła w bardzo przyjemnej atmosferze, jechaliśmy jakieś pół godziny i byliśmy przed studiem. Nie chciałam, żeby David poznał moich kolegów z zespołu, ale uparł się, żeby posłuchać naszego wykonania. Nie miałam wyboru, chwyciłam go za rękę i prowadziłam w stronę chłopaków, którzy już na mnie czekali. Spotkaliśmy się przed wejściem do budynku. Nie wiedziałam jak przedstawić mojego towarzysza. Po długich przemyśleniach podałam tylko jego imię. Gdy wszyscy się już znali udaliśmy się na próbę. Wszystkie piosenki poszły dobrze i nie było potrzeby siedzieć tam dłużej niż półtorej godziny. Po skończonym występie podszedł do mnie Ben i poprosił o chwilę rozmowy, w tym samym momencie jednak podbiegł David i pocałował mnie gratulując talentu. Wtedy Benjamin uznał, że ta pogadanka byłaby bez sensu i sobie odszedł. Zrobiło mi się go żal, ale nie chciałam się tym zamartwiać. Chwyciłam mojego chłopaka za rękę, pożegnałam się z resztą i wyszłam. Nie miałam planów co do dzisiejszego dnia. Przez mój umysł przewijali się jednak rodzice. Tata tak na prawdę nic mi nie zrobił i byłam smutna, że cierpi. Poprosiłam bruneta, żeby zawiózł mnie pod dom mamy i taty. Na początku nie wierzył, że mówię serio, ale potem przekonał się, że nie żartuję i wyruszył. Bardzo bałam się tego spotkania, ale musiałam się przełamać. Gdy byliśmy na miejscu poprosiłam, żeby chłopak poszedł ze mną. Nie miałam zamiaru pukać, drzwi były otwarte. Wparowałam do środka, ujrzałam moich starszych wtulonych w siebie i oglądających jakąś komedię romantyczną. Gdy usłyszeli moje kroki od razu się odwrócili. Mama wstała i chciała mnie przytulić, ja jednak zręcznie się wymknęłam i podbiegłam do mojego tatusia. Wyściskałam go za wszystkie czasy i po cichu przekazałam, że będę czekać na niego za godzinę w pobliskiej kawiarni, ale tylko jeżeli przyjdzie sam. Potem wstałam, wtuliłam się w Dave'a i jakby nigdy nic wyszłam. Sama byłam zdziwiona swoim zachowaniem, ale to było najlepsze rozwiązanie, przecież nie mogłam gadać z moją wyrodną matką, która wyrzuciła mnie z domu. Jednak przed rozmową z moim tatą chciałam jeszcze pogadać z Davidem. Zgodził się i od razu poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy po herbacie i zaczęliśmy rozmowę.
- Musimy sobie coś wyjaśnić- zaczęłam- ja nie potrafię zrozumieć kim dla ciebie jestem. Przecież ja wyjadę i to będzie koniec.
- Jesteś najważniejszą dziewczyną w moim życiu- chwycił moją dłoń- i jeśli wyjedziesz, to pojadę z tobą.
- To jest śmieszne, nie pozwolę ci rzucić całego życia, żeby za mną pojechać.
- Akurat o tym nie możesz decydować. Nie pozwolę ci uciec, rozumiesz? Gdy wtedy zniknęłaś zrozumiałem, jak ważna dla mnie byłaś. Nie potrafiłem tego docenić, ale teraz już wiem, kocham cię.
- Przepraszam, ale ja muszę to przemyśleć. Ja też cię kocham, ale nie mam gwarancji, że nie zdradzisz mnie po raz kolejny.
- Jasne, musisz przemyśleć, ale wiedz, że na prawdę cię kocham. Może jednak po mimo wszystko dasz się zaprosić do klubu? Jeśli nie jako para, to jako przyjaciele.
- Dobrze.- zgodziłam się
Resztę czasu przegadaliśmy i śmialiśmy się. Dave zmył się chwilę przed przyjściem mojego taty. Przywitaliśmy się i zajęliśmy miejsce przy stoliku. Mężczyzna w średnim wieku czerpał przyjemność z patrzenia na mnie, nie zadawał zbędnych pytań, czekał, aż sama opowiem mu to, co chcę powiedzieć. Po pewnym czasie pękłam i zaczęłam nawijać o mojej przyjaciółce, o zespole, o powodzie mojego przyjazdu. On jednak obiecał mi, że nie powie nic mamie. Zaprosiłam go też na mój koncert. Spotkanie było cudowne, obiecaliśmy sobie, że będziemy utrzymywać kontakt. Musiałam jednak już wracać, więc pożegnaliśmy się i każde z nas poszło w swoją stronę. Byłam bardzo szczęśliwa. W mig dotarłam do domu. W kuchni stał Louis i próbował coś ugotować. Prawie pękałam ze śmiechu, bo nawet nie potrafił ugotować makaronu. W końcu się nad nim zlitowałam i pomogłam. Gdy zjedliśmy makaron z truskawkami przypomniałam sobie, że umówiłam się na imprezę. Szybko pobiegłam pod prysznic. Umyłam głowę, a następnie wysuszyłam ją. Zrobiłam makijaż maskujący moje wory pod oczami, a włosy wyprostowałam. Tak na prawdę nie miałam ochoty wychodzić i właśnie wtedy dostałam sms-a od Davida, że nie da rady i musimy przełożyć to wyjście. Rozluźniłam się i wskoczyłam w jakieś luźne ciuchy. Pomyślałam, że to dobry czas, żebym mogła poćwiczyć śpiew. Szło mi rewelacyjnie, jednak w pewnym momencie coś się stało, nie mogłam wydusić z siebie dźwięku. Udałam się do Louisa, który powiedział, że powinniśmy pojechać do lekarza. Zgodziłam się. Zaraz byliśmy w taksówce. Denerwowałam się, ale podejrzewałam, że tylko nadwyrężyłam struny głosowe i dostanę coś na zaleczenie. Powoli weszliśmy do gabinetu. Pan doktor zbadał mnie i od razu wystawił diagnozę. Potrzebna była operacja, po której już nigdy nie zaśpiewam. Nagle cały świat zawalił mi się na głowę, oczy zaczęły napełniać się łzami. Od razu zostałam zapisana na zabieg, który miał odbyć się już za parę dni, im dłużej byśmy zwlekali, tym większe prawdopodobieństwo, że nie odzyskam nawet normalnego głosu. Zaczęłam intensywnie myśleć, to było bardzo smutne. Wyszłam stamtąd pogrążona w swoim cierpieniu. Nie chciałam z nikim rozmawiać, a z resztą, każdy wypowiadany dźwięk sprawiał mi ból. Tak bardzo potrzebowałam teraz kogoś przytulić najbardziej pragnęłam Davida, chciałam schować się z nim przed całym światem. Wysyłałam mu mnóstwo wiadomości, ale na żadną nie odpisał. Lou powiedział mi, że jego brat wyjechał. Nie mogłam zrozumieć, jak mógł zostawić mnie bez pożegnania. Doszłam do wniosku, że on się nie zmienił i, że nigdy nie będzie traktował mnie na poważnie. Nagle moje myśli zeszły na szkołę, przecież nawet nie powiedziałam, że wyjeżdżam, to tak jakbym była na wagarach. Wybiłam jednak dość szybko tego rodzaju myśli z głowy, miałam ważniejsze zmartwienia. Musiałam odciąć się od świata, ale słuchanie muzyki odpadało, więc sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę i usiłowałam ją czytać. Po piętnastu minutach uznałam, że to bez sensu i znowu zaczęłam ryczeć. Wykończona moim nieszczęściem zasnęłam...


UWAGA! 
Zaczęło się głosowanie na najlepszy blog roku.
Możecie mi pomóc wysyłając sms pod numer 7122
o treści K00492    KAŻDY GŁOS SIĘ LICZY.
Jeżeli mój blog podoba się wam chociaż trochę, to wysyłajcie sms-y
 Poza tym mam pomysł, żebyście uczestniczyli w pisaniu opowiadania.
Pod tym postem możecie pisać, jak według was powinny rozwinąć się perypetie Rose.
Najlepsze pomysły wykorzystam w następnych rozdziałach.

5 komentarzy:

  1. czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Myślę, że Rose powinna udać się teraz do Bena i mu to wyjaśnić , a po operacji jednak odzyska głos ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Mam podobne zdanie do autora powyższego komentarza :) Ale moim zdaniem z Rose zrobiła się zdzira, która nie ma chłopaka dłużej niż kilka dni. Według mnie powinnaś ją albo zrobić na dłuższą chwile singielką lub "połączyć" na dłuuugo z kimś :D Takie moje zdanie, nie musisz go brać pod uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny ? Masz straszne opoźnienia ; C

    OdpowiedzUsuń