- Rose, wstawaj!- krzyczał na cały głos Louis
- Co, pali się?! Człowieku, patrz, jest szósta, po co ty mnie budzisz?!- odpowiedziałam zdenerwowana.
- Ja dopiero co wróciłem i patrz co znalazłem na stole w jadalni:
Kochana Rose i Drogi Louisie!
Wiem, przedwczoraj przyjechaliśmy do Londynu, ale ja nie mogłam tu zostać, wybaczcie. Nie potrafiłam z wami porozmawiać. Musiałam wyjechać, obiecuję, że wrócę, nie szukajcie mnie. Za jakiś czas napiszę do Ciebie sms-a Rose, jak na razie zostawcie mnie w spokoju
Już za wami tęsknę, Celine.
- Co to ma być? To są jakieś żarty!- teraz ja zaczęłam krzyczeć
- Mnie się pytasz? Mówię ci, jak wróciłem jej już nie było.
- Dobra, spróbuję do niej zadzwonić...
- Nie trzeba, już to zrobiłem.- powiedział przejęty
Debatowaliśmy tak dłuższą chwilę i doszliśmy do wniosku, że trzeba zadzwonić po Davida. Chłopak był u nas po piętnastu minutach i włączył się do rozmyśleń. Zrozumieliśmy, że musimy czekać, nie możemy tego zgłosić na policję, ona miała prawo się wyprowadzić. W tak krótkim czasie byłam bardziej wykończona niż po maratonie charytatywnym. W pośpiechu chwyciłam jakieś ubrania i poleciałam do wanny. Umyłam się szybko oraz odżywiłam włosy. Potem wyszłam, zrobiłam poranną toaletę, uczesałam się w niedbałego koka, lekko się pomalowałam i założyłam białą bokserkę oraz szare sindbadki. Nie miałam siły się stroić, postawiłam na wygodę. Potem mozolnie zeszłam do kuchni, gdzie czekali głodni chłopcy. Jedyne co potrafili ugotować, to jajecznicę, ale akurat nie było nawet jednego jajka. Zrobiłam sobie musli z jogurtem, a dla nich przygotowałam kanapki z dżemem. Gdy wszystko zjedliśmy bez celu krzątaliśmy się po domu, w miedzy czasie wstawiłam post na fejsa, czy ktoś nie widział dzisiaj Celine, to samo zrobili moi towarzysze. Musiałam koniecznie się czymś zająć, pierwszym pomysłem, który przyszedł mi do głowy było rozpakowanie walizki. Chłopcy też nie mogli usiedzieć w miejscu, więc pomogli mi. Gdy skończyliśmy Lou odwalił z tekstem:
- Mogę Cię naszkicować?
- Co? Mówisz serio?- spytałam z niedowierzaniem
- Serio serio, wydaje mi się, że może wyjść ładnie...
- Dobra, to kiedy?
- Teraz- powiedział pewny siebie jak nigdy.
Po tych słowach wziął kartkę i ołówek. Trochę to trwało, przez cały czas David się ze mnie nabijał. Louis był bardzo skupiony, po jego czole spływały kropelki potu. Wreszcie odwrócił kartkę i pokazał mi arcydzieło. Portret na prawdę był cudowny. Chłopak świetnie zachował rysy twarzy. Włożyłam kartkę do teczki i schowałam do szafki. Na takich czynnościach dzień nam mijał. Obejrzeliśmy "Igrzyska Śmierci" i wiele innych świetnych filmów. Gdy zgłodnieliśmy zamówliśmy chińszczyznę. Nie robiliśmy nic wyjątkowego, a na zegarze widniała już osiemnasta. W tym momencie zadzwonił telefon. Gdy zobaczyłam, że to Celine pospiesznie odebrałam.
- Czy zna pani Celine Facciollo?- powiedział ktoś nieznajomy
- Tak, to moja przyjaciółka, czy coś się stało?- zapytałam zaniepokojona
- Proszę przyjechać do szpitala św. Tomasza, w recepcji powiedzą pani, gdzie trzeba się dalej kierować.
Następnie rozmówca rozłączył się. Pokazałam chłopakom ręką, że idziemy. Pytali się, co się dzieje. Odpowiedziałam tylko, że nie wiem i, że musimy jechać do szpitala św. Tomasza. Mieszkaliśmy daleko od szpitala, podróż zajęła nam dwie godziny. Pospiesznie wbiegliśmy do recepcji, powiedzieliśmy, że chodzi o Celine Facciollo. Miła pani skierowała nas na oddział onkologii. Niestety do Celine mogła wejść tylko jedna osoba, oczywiście byłam to ja. Ubrałam fartuch ochronny i przekroczyłam próg drzwi szpitalnej sali.
- Co ty tu robisz?- spytała zdziwiona przyjaciółka
- Raczej co Ty tu robisz?- odpowiedziałam sarkastycznie.
- Jaa... przepraszam, że się nie pożegnałam, nie potrafiłam.- zaczęła szlochać
- Spokojnie skarbie, opowiedz mi wszystko od początku.
- Więc tak, pamiętasz jak nie poszłam z wami do klubu, bo bolał mnie brzuch? Następnego dnia poszłam zrobić badania. Wyniki były tragiczne, od razu posłali mnie na rezonans. Okazało się, że mam nieoperacyjnego guza mózgu wielkości śliwki. Zostało mi co najwyżej pół roku życia- wybuchnęła płaczem.
- Nie, to na pewno nie prawda Celine, nie płacz- przytuliłam ją
Siedziałam u niej dwie godziny, płakałyśmy razem. To był dla mnie ogromny cios. W końcu wyprosili mnie lekarze. Na korytarz czekali bracia.
- Co jej jest?- spytał David
- Ona- zaczęłam szlochać- ona ma guza mózgu, zostało jej sześć miesięcy życia.
- Kłamiesz, głupio sobie z nas żartujesz, prawda?- zapytał z niedowierzaniem Lou
- Myślisz, że jest mi do śmiechu?- opadłam na krzesło.
- Nie płacz, rozumiesz? Musimy pokazać jej, że jeszcze nic nie jest przesądzone. Patrz, oddają jej telefon, napisz do niej!- powiedział Dave
- Okej...
Wysłałam tylko krótkiego sms-a "trzymaj się!" , odesłała nas do domu, napisała, że jeżeli chcemy, to możemy przyjść jutro, ale dzisiaj i tak nas już nie wpuszczą. Posłuchaliśmy i opuściliśmy szpital. Wracaliśmy do domu w milczeniu. Raz na jakiś czas uroniłam jedną łzę. Staliśmy w potwornych korkach. Gdy wreszcie dojechaliśmy do apartamentu bez słowa poszłam do swojej samotni, rzuciłam tylko:
- David, pokój Celine jest wolny, prześpij się w nim
- Ok, dzięki
Pospiesznie umyłam zęby, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Byłam strasznie zmęczona, jednak, choć bardzo się starałam, nie mogłam zasnąć. Zaczęłam przeglądać zdjęcia moje i przyjaciółki spod Wierzy Eiffla. Mimowolnie znów zaczęłam płakać. Nagle próg mojego pokoju przekroczył David.
- Mogę spać z tobą? Sam jakoś nie mogę zasnąć
- Tak, ja też mam z tym problem- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem
Chłopak wskoczył do mojego łóżka i przytulił mnie z całej siły.
- Nie płacz, to jej nie pomoże, wiem jak się czujesz...
- Skąd możesz wiedzieć?! Przyjaźnię się z nią od piaskownicy. Znam ją lepiej niż ktokolwiek.- zaczęłam się unosić
- Wiem jak się czujesz, bo sam to przechodziłem. To było trzy lata temu. Moją ukochaną siostrę potrącił jakiś pijany wariat. Zmarła na miejscu. Uwierz mi, bardzo ją kochałem, miała dopiero jedenaście lat. Chciałem się zabić, prawie mi się udało, ale mnie odratowali. - jego oczy zaczęły robić się szkilste
- Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam, nie miałam pojęcia- zaczęłam jeszcze bardziej ryczeć.
- Nie mogłaś wiedzieć. Jednak już wiesz. Dlatego mówię Ci, bądź silna, ona tego potrzebuje, a najgorsze co możesz robić, to płakać.- przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował w czoło
- Mam pytanie, tylko ono jest bardzo delikatne i jak nie chcesz, to nie odpowiadaj. Jak podniosłeś się po śmierci siostry?
- Johanna tego chciała, czułem to. Wiem, że to może banalne, ale uważam, że ona jest tu ze mną. Myślałem, że nie podołam żyć z jej śmiercią, a jednak, jestem normalnym nastolatkiem. Nie wiem, w którym momencie zacząłem żyć normalnie, po prostu poczułem, że ona tego chce, a musiałem spełnić jej wolę.
- Już rozumiem, czyli mimo wszystko żyjesz normalnie, bo Johanna by tego chciała?
- Dokładnie, pamiętasz jak było z tą imprezą, chciałaś zostać z Celine, ale ona kazała ci iść i poszłaś.
- Dziękuję ci, że tu jesteś. To dla mnie bardzo ważne- spojrzałam mu głęboko w oczy
- Uwierz mi, ja wcale nie opieram się, żeby tu być...
- Co to ma znaczyć?- zapytałam zdziwiona
- Chcę cię chronić, pomagać ci, ratować cię z opresji. Jesteś dla mnie trochę tak jak Johanna kiedy żyła, czuję się za ciebie odpowiedzialny, nie chcę, by stała ci się jaka kolwiek krzywda, załamałbym się, gdyby coś ci się stało
- Na prawdę? Przecież znamy się dopiero parę dni, skąd wiesz, że nie będę złym charakterem w tej historii?
- Gdy tylko cię zobaczyłem poczułem, że emanuje od ciebie dobro i choć często wybuchasz, jesteś bardzo wrażliwa i troskliwa.
- Mam być z tobą szczera? Gdy dowiedziałam się, że to nie ty, a Louis będzie naszym współlokatorem byłam zawiedziona.
- Wiem, widziałem jaką wtedy zrobiłaś minę, gdy się dowiedziałaś.- zaśmiał się cicho, by nie obudzić swojego brata.
- Ty chamie- walnęłam go poduszką- nie uważasz, że jesteś zbyt pewny siebie?
- Uważam, ale podoba ci się to, prawda?
- Phhh... Nie masz pojęcia, co mi się podoba- odpowiedziałam udając obrażoną
- Oj mam mam.
Następnie zaczął mnie namiętnie całować. Zamknął mi tym usta, ale nie sprzeciwiałam się zbytnio. Gdy skończył, pocałował mnie w czoło i powiedział "Dobranoc". Po takim rozwoju wydarzeń przytuliłam się do jego torsu i zasnęłam jak małe dziecko...
Ale ty fajnie piszesz :O Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy (Chomiczekxd) , zapraszamy do nas - kreatywnie-w.blogspot.com
Normalnie pokochałam twój styl pisania *_*
OdpowiedzUsuńTak pomysłowo, co sprawia, że płynnie się to czyta ;D
zgadzam się z powyższymi komentarzami :d fajnie :D http://mamochotewyslaccienaksiezyc.blogspot.com/- zapraszam do odwiedzania i komentowania :D
OdpowiedzUsuńŚwietne!!!! http://zajaranareggae.blogujaca.pl/ - Wpadnij czasem ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane ;* Zazdroszczę talentu :3
OdpowiedzUsuńPs. http://red-trainers.blogspot.com/ - Wpadnij czasem (:
Wow..Genialne napisane :D
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz, jednak mam pewną uwagę. Zapominasz czasami o kropkach na końcu zdania i w tekście powinny być akapity ;) poza tym bardzo mi się podoba i życzę powodzenia dalej.
OdpowiedzUsuńhttp://always-be-where-you-are.blogspot.com/
Piszesz niesamowicie:)
OdpowiedzUsuńhttp://solidaryexpensivee.blogspot.com/
Uwielbiam twój styl pisania!
OdpowiedzUsuńhttp://frozen-love-forever.blogspot.com/
Historia całkiem niezła, ale te objawy o Celine nie są zbyt dobre, trochę czytałam o tym guzie i nie było nic o bólu brzucha. ;/
OdpowiedzUsuńAle pomijając to jest naprawdę nieźle, to chyba Twoje pierwsze opowiadanie prawda?
Pozdrawiam,
Ana.
PS. Chyba trzeba zmienić tło, bo przeszkadza trochę w czytaniu. Nie chcę się wtrącać w Twój gust, ale tutaj tekst jest momentami trochę nieczytelny.
Wiem, że ból brzucha nie jest objawem. Ona poszła zrobić ogólne wyniki, a ból brzucha był taki po prostu, albo jak wolisz taki comiesięczny ;)
Usuńsuper blog,fajne opowiadanie po prostu się zaczytałam :)
OdpowiedzUsuńty umniesz naprawde pisac <3 już nie mg sie doczekac 3 <3
OdpowiedzUsuńlifestyle-natuska.blogpot.com