- Niezły syf tu macie, trzeba posprzątać- powiedziała wzburzona
- Och mamo, jak dobrze, że cię widzę. Muszę ci coś powiedzieć, to bardzo ważne!- mówiłam przełykając ślinę
- Co się stało? Tylko nie mów, że jesteś w ciąży!- orzekła groźnie
- To coś o wiele gorszego. Celine jest w szpitalu, ma guza mózgu, zostało jej sześć miesięcy życia...- powiedziałam na jednym oddechu.
- Co? To niemożliwe. Biedna dziewczyna, ona nawet nie ma kogo powiadomić. Do ojca na pewno nie zadzwoni, a matki nie zna... Byłaś u niej? Co mówili lekarze?
- Lekarze nic, dowiedziałam się tego od naszej chorej.- rzekłam ciężko.
- Muszę wracać do domu, pogadam z twoim ojcem, zobaczymy co na to powie. Zrobimy wszystko, aby Celine miała jak najlepszą opiekę, obiecuję.
Następnie pożegnałam się z mamą i zaczęłam ogarniać w mieszkaniu, bo na prawdę panował niezły burdel. Powoli powkładałąm naczynia do zmywarki, przetarłam kurze i wyniosłam śmieci. Gdy wrócili chłopcy, aż zaniemówili, na prawdę było czysto. Dopiero gdy zobaczyłam wielką torbę z jedzeniem z jakiejś sieciówki zdałam sobie sprawę, że od rana nic nie jedliśmy. Bracia pozwolili mi zostać przed telewizorem, a sami poszli do kuchni. Po piętnastu minutach dostałam tależ jajecznicy i szklankę soku pomarańczowego. To co kazali mi zjeść było okropne, ale zjadłam wszystko, żeby ich nie zniechęcać. Oczywiście pozmywać musiałam już ja. Szybko się uwinęłam, założyłam słuchawki na uszach i zmierzałam do drzwi wyjściowych. Zatrzymał mnie Dave.
- Wychodzisz gdzieś?- zapytał
- Tak, przejdę się do szpitala jakiś kawałek, a potem zamówię taksówkę.- odpowiedziałam
- Dzwoniłem tam rano. Nie wpuszczą nas dzisiaj do osiemnastej. Celine jest na jakiś badaniach i leży w izolatce, ale na spacer możemy się przejść, pokażę ci coś.
- Chyba ja mogę pójść na spacer, chcę pobyć sama.
- To pobędziesz sama ze mną- uśmiechnął się.
Chłopak chwycił bluzę i wyszedł razem ze mną. Ciekawa jestem, co myślał o tym Louis. Nie wiem, ale jakoś zbytnio mnie to nie interesuje. Nie wiedziałam gdzie prowadzi mnie chłopak, ale ja na prawdę chciałam pobyć sama, więc nałożyłam słuchawki i póściłam mega głośno muzykę, żeby go zagłuszyć. Jak zwykle, to był mój drugi spacer po tym pięknym mieście, a znowu zanosiło się na deszcz. Nie uśmiechało mi się to, szczególnie, że byłam w koszulce i leginsach. Już miałam zawracać, ale Dave chyba to wyczuł i złapał mnie w pasie. Szliśmy tak przytuleni, a z nieba zaczęły padać coraz większe krople deszczu. Sam deszczyk mi nie przeszkadzał, po prostu zaczęło robić się strasznie zimno. Słuchawki już dawno schowałam do torby, ale i tak milczeliśmy. Potem już nie mogłam wytrzymać i tak szczękałam zębami i trzęsłam się, że nie dało się tego nie zauważyć. Chłopak rozpiął kurtkę, pod którą miał ciepły sweter. Ofiarował mi go i już było mi cieplej, aczkolwiek wykorzystałam okazję i przytuliłam się do niego bardzo mocno, niby z powodu niskiej temperatury. Po drodze wstąpiliśmy do jakiegoś sklepu, ale nie widziałam co kupował. Po godzinie takiego "spaceru" wreszcie dotarliśmy na miejsce. Spodziewałam się wszystkiego, ale tego, że idziemy na cmentarz nawet nie brałam pod uwagę. Puściłam chłopaka, chwycił mnie za rękę, przyspieszył kroku i ciągnął do grobu, jak się domyślałam do grobu jego siotry. W końcu się zatrzymał
- To tu leży Johanna, jesteś pierwszą dziewczyną, którą tu przyprowadziłem.
- Może to co powiem jest dziwne, ale ja ją kojarzę...
- Jak mogłabyś nie kojarzyć, w wieku dziewięciu lat wygrała brytyjski Mam Talent.- uśmiechnął się lekko- potrafiła pięknie śpiewać.
Zamilkilśmy. Brunet wyciągnął z kieszeni mały znicz i zapalił go, oboje pomodliliśmy się i bardzo długo staliśmy wtuleni w siebie przed jej nagrobkiem. Ta dziewczynka nie była dla mnie nikim bliskim, ale i tak zanosiło mi się na płacz, ostatnio bardzo często płakałam, chociaż z natury jestem silna. Zostałabym tam jak najdłużej, ale chciałam iść jeszcze do Celine, a musiałam się przebrać. Nie miałam siły na wędrówkę, więc zadzwoniliśmy po taryfę. W piętnaście minut byliśmy w domu. Od razu poleciałam do wanny i nalałam gorącej wody. Gdy już się rozgrzałam wyszłam i zaczęłam suszyć głowę. Zrobiłam kłoska i wyszłam szukać jakiś ciepłych ubrań. Nałożyłam najcieplejszy sweter jaki miałam, taki słodki, w renifery oraz beżowe rurki. Zmyłam rozmazany makijaż i zrobiłam go na nowo. Na nogi nałożyłam zwykłe, ciepluchne skarpetki i zeszłam do salonu. David jeszcze się suszył, zapomniałam, że nie ma tu swoich ubrań, a te Louisa były na niego o wiele za małe, pożyczał mu tylko gacie i skarpetki. Przeszukałam całą szafę, czy może przypadkiem nie spakowałam z Francji jakiś ubrań taty i znalazłam jedną koszulkę. Chłopak powiedział mi też, że w jego aucie leżą jakieś spodnie, których zapomniał wyciągnąć po ostatnim biwaku. Szybko po nie pobiegłam i przekazałam Davidowi. Spodnie były czyste, ale koszulka wydawała się trochę niedopasowana. Wtedy Celine wysłała sms, że możemy już przyjechać, jeśli oczywiście chcemy. wszyscy wsiedliśmy w samochód i wyruszyliśmy. Przez cały czas powtarzałam sobie "Bądź silna, nie płacz, jeszcze nic nie jest przesądzone" zadzwoniłam jeszcze do mamy, żeby przyjechali do szpitala, bo niepełnoletniej nie udzielą informacji. Ponad półtorej godziny drogi i dotarliśmy. Rodzice już tam byli i właśnie rozmawiali z lekarzem. Gdy skończyli wszyscy podbiegliśmy do nich pospiesznie.
- I co? Czy ona umrze?- zapytałam
- Wszyscy kiedyś umrzemy...- powiedział tajemniczo tata
- Ja mówię serio- wkurzyłam się
- Proszę, uspokujmy się. Właśnie wydaliśmy zgodę na podjęcie chemioterapii, wszystko będzie dobrze, obiecuję.- powiedziała bardzo opanowana mama
- Jak to? Przecież tylko opiekun prawny momę zrobić coś takiego.
- No właśnie córeczko... bo widzisz, ja kiedyś, gdy byłam bardzo młoda i głupia, wdałam się w romans. Owocem tych zdarzeń była Celine. Postanowiliśmy, że mała nigdy nie dowie się prawdy, a ja będę mogła ją widywać, kiedy chcę, jako dobra przyjaciółka rodziny. Wiesz, że Celine myślała, że jej mama umarła przy porodzie...
- Co?! Czyli to moja siostra? Jak to możliwe, jest między nami rok różnicy, okłamywałaś mnie przez te wszystkie lata! Nienawidzę was obojga! Powiedziałaś już o tym mojej "siostrze"?!
- Musiałam...
Po tych słowach myślałam, że rozniosę szpital. Ojciec Celine bił ją, pił, a moja matka na to patrzyła. Co prawda potem dziewczyna zamieszkała z nami, ale to i tak chamskie. Pospiesznie weszłam so sali, gdzie leżała blondynka. Za mną przybiegli chłopcy. Przytuliłam ją z całej siły i powiedziałam, że przepraszam za moją mamę. Wszyscy siedzieliśmy u niej do późna, Cel tylko zabroniła wpuszczania
Przerażające jest to z jaką łatwością mama powiedziała o romansie swojej córce. Aż dech mi zaprało. W oczy nie rzuciły mi się żadne błędy. Za co gratuluję. Ja miewam z tym problemy. I to dość duże. Mam jeszcze jedną uwagę. Dość ciężko się czyta przez to prześwitujące tło. Szybko męczą się oczy.
OdpowiedzUsuńMonique z bloga design-by-monique.blogspot.com/
PS. Galaxy na legginsach forever :)
Hola! Jak szybko akcja się toczy, zwolnij może troszkę.
OdpowiedzUsuńAkcja jest całkiem ciekawa, bo pokazuje, że życie bogaczy nie do końca jest usłane różami, są i kolce. Jednak trochę za dużo kolców w jednym fragmencie łodygi. Masz dobre chęci i pomysły, ale chyba boisz się, ze coś ci umknie i zapisujesz wszystko od razu. Powinnaś się nieco rozpisać o tym, ze matka Rose jest też matką Celine.
Pozdrawiam,
Ana.
PS. Przepraszam, że tak pouczam, ale kiedyś pracowałam w ocenialni i chyba został mi taki nawyk, jednak wiedz, że nie robię aby Ci dokuczyć tylko pomóc :).
dziękuję, za miły komentarz, w wolnym czasie wszystko przeczytam :))
OdpowiedzUsuństuffelse.blogspot.com
bardzo długi post przeczytam go jeszcze do końca cóż rzeczywiście nie wszyscy mają świetnie w życiu :(
OdpowiedzUsuńŚwietne :D Może zerkniesz ? http://mojpiesmojapasja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWybacz że dopiero teraz piszę, ale cały dzień nie mogłam. A no i jeszcze musiałam dokończyć moje opowiadanie - adres znasz :D
OdpowiedzUsuńPs. Strasznie mi miło że nazwałaś mnie swoją mentorką, nie wiem cz to prawidłowe określenie, bo sama nie jestem prawdziwą blogerką. Mam bloga od niedawna i dużo jeszcze muszę się nauczyć. Ale to bardzo miłe z twojej strony :)
Więc tak:
Jak dla mnie akcja trochę za szybko się toczy. Powinni się lepiej poznać i wgl.
Powinnas lepiej opisywac emocje bohaterów, bo w tym momęcie kiedy mama powiedziała głównej bohaterce że ma siostrę, po prostu nic że tak powiem nie poczułam bo było to za szybkie i nie przedstawiłaś tu zbyt wielu emocji.
Mogłabym się czepiać ze te wszystkie ortografy itp. ale to nie jest przecież rozprawka z polskiego :D Sama na swoim blogu mam pewnie mnóstwo błędów, więc jeśli ktoś ci je zarzuci że coś takiego było nie przejmuj się bo to norma ;)
Mam tylko jeszcze jedną uwagę, zwracaj uwagę aby słowa się nie powtarzały, np: imię zastępuj opisem kogoś, rudowłosa, brunet, przyjaciel, przyjaciółka, znajomy itp.
Chyba więcej uwag nie mam :D I wybacz że tak ci ich napisałam, to tylko moje spostrzeżenia i zrobisz z nimi co zechcesz.
A teraz może coś pozytywnego :D
Fabuła jest ciekawa i z rozdziału na rozdział się rozwija i robi ciekawiej. Na pewno za kilka rozdziałów będzie naprawdę super, bo z czasem się ,,podszkolisz''.
Na pewno tutaj wrócę i będę czytać twojego bloga. :)
Życze weny :)
I małe pytanko: Jesteś może Directioner? :D
Pozdrawiam ;*
Kocham One Direction :*
UsuńAww <3
UsuńJuż cę lubie :D
Ps. Usuń weryfikacje obrazkową, będziesz miała więcej komentarzy :)
Tak się wciągnęła, że nawet nie zauważyłam jak chłopak wszedł mi na łóżko ;P Boskie *.* Obserwuję i czekam na następne rozdziały ;*
OdpowiedzUsuńhttp://theyjustdontknowyoulikeido.blogspot.com/ <----------------------- ;D
Cudowne *-* Powiem Ci, że zauroczyłaś mnie tym opowiadaniem/książką ;) Czytam dalej z wielką chęcią.
OdpowiedzUsuńhttp://recede-ryan-reynolds-fanfiction.blogspot.com/