Obudziłam się już o czwartej nad ranem. Miałam koszmary związane z Celine, śniło mi się, że umarła. Myślałam, że to prawda. Bardzo się trzęsłam, ta noc była wyjątkowo zimna. Owinęłam się w miękki koc i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie mocną kawę i włączyłam telewizor. Prawie nic nie leciało o tej porze, więc włączyłam DVD i puściłam "Big Love", jedyny polski film, który lubiłam. Oglądnęłam go, a potem zrobiłam sobie krótki prysznic. Umyłam głowę, a następnie uczesałam się w perfekcyjnego koka. Było już po szóstej, więc obudziłam Lily, nie wyglądała zbyt dobrze, wczoraj wieczorem rzygała, a dzisiaj dalej trzymały ją mdłości. Teraz to ona zajęła łazienkę. Wzięłam wszystkie kosmetyki i umalowałam się w swoim pokoju. Nie czułam się zbyt dobrze, przecież prawie w ogóle nie spałam. Postawiłam na wygodę i ubrałam białą bluzę z Adidasa, rurki w czarną panterkę oraz Airmaxy. Spakowałam potrzebne książki, pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam. Miałam jeszcze sporo czasu, ale tak jakoś średnio wiedziałam, co robić. Kręciłam się przed szkołą całkiem bezsensownie, kiedy przez przypadek usłyszałam rozmowę Henrego z Ethanem.
- Czyli teraz tylko czekamy na resztę i się zwijamy, tak?- zapytał Henry
- Jasne, to będzie melanż ostateczny- zaczął się śmiać drugi.
- Tylko żeby nikt nas nie przyłapał, będziemy mieli przerąbane.
- No co ty, przecież nikt się nie dowie, a parę dni nieobecności jeszcze nikomu nie zaszkodziło...
- O czym się nie dowie?- wtrąciłam się
- Co ty tu robisz? Mu tylko gadaliśmy, a ty podsłuchiwałaś- zaczął się na mnie wydzierać Henry
- No już daj spokój, przecież wiem, że chcecie się urwać i mam dla was propozycję. Nie wydam was, jeżeli zabierzecie mnie ze sobą...- uśmiechnęłam się
- Nie ma mowy, to jest męski wypad.- zaczęli się buntować
- Ok, ale ciekawa jestem, co powiedzą inni, gdy dowiedzą się, że jesteście na wagarach.
- Dobra, możesz jechać. Będziemy pod twoim domem za godzinę. Spakuj się i nie karz nam na siebie czekać.- pożegnaliśmy się i poszłam
Gdy stracili mnie z pola widzenia zaczęłam biec jak szalona. Cieszyłam się jak małe dziecko. Nie wiedziałam, gdzie jedziemy. W między czasie dostałam sms-a, żebym wzięła jakieś sportowe rzeczy i żebym przypadkiem nie myślała o szpilkach. Wparowałam szybko do domu, chwyciłam małą walizkę i zaczęłam się pakować. Zabrałam bieliznę, dwie pary krótkich spodenek, dużo koszulek, jedną ciepłą bluzę, dwie pary jeansów, czarne Vansy, Converse przed kostkę, kosmetyki i jakieś tam rzeczy do higieny osobistej. Na szczęście Lily już wyszła i nie musiałam jej się tłumaczyć. Akurat wychodziłam, gdy usłyszałam trąbienie. Zbiegłam w pośpiechu i wsiadłam do dużego samochodu. Oprócz Ethana i Henrego nie znałam tam nikogo. Po mimo tego czułam się swojsko i nie było we mnie jakiejś tak krępacji. Wszyscy, oprócz takiego Christiana, byli bardzo przystojni. Od razu złapaliśmy wspólny język i przegadaliśmy całe trzy godziny. Ani się obejrzałam, a już byliśmy na miejscu. To było jakieś zadupie, a mianowicie sam środek lasu. Okazało się, że przyjechaliśmy nad jezioro, żeby nikt nas nie obczaił. Próbowałam złapać zasięg, ale moje wysiłki poszły na marne. Postanowiłam jednak nie pokazać się z tej babskiej strony, miałam nadzieję, że chłopcy nie będą żałować, że z nimi pojechałam. Wszyscy zabrali się za rozkładanie namiotów, a ja natomiast miałam ochotę nałożyć moją ciepłą bluzę, bo zaczęło troszkę wiać. Nagle mnie zatkało, uświadomiłam sobie, że w pośpiechu zapomniałam wziąć walizki. Bardzo starałam się namówić ich, żebyśmy wrócili, ale nikt się nie zgodził. Obiecali mi, że pożyczą mi swoje ubrania, ale co to za życie. Nie miałam jednak wyboru i przyjęłam bluzę od Zyana, chłopaka o ciemnej karnacji i blond włosach. To właśnie z nim miałam być w namiocie. Łącznie było nas ośmioro, dlatego ktoś musiał być ze mną, a że on miał największy namiot, to padło na niego. Nie wyglądał jednak na zbytnio niezadowolonego z tego powodu, powiem lepiej, był całkiem szczęśliwy. Gdy już się ogarnęliśmy postanowiliśmy iść nad jezioro. Oni wszyscy kąpali się, skakali do wody, a z resztą, co się dziwić, przecież było lato i po mimo wiatru woda i tak była ciepła. Przyglądałam się tylko temu, nie miałam nawet stroju kąpielowego. W końcu, gdy oni bawili się już cudownie i prawie całkiem o mnie zapomnieli zrozumiałam, że muszę przyciągnąć ich uwagę. W pośpiechu rozebrałam się do bielizny i wbiegłam do jeziora. Momentalnie wszyscy skupili się na mnie i trzymali się bliżej mnie. Raz na jakiś czas czułam, że ktoś dziwnie się na mnie patrzy, ale jakoś to przełknęłam i udawałam, że tego nie zauważam. Czułam się cudownie, byłam taka wolna. Niestety po godzinie zaczęłam szczękać zębami i musiałam wyjść. Zrozumiałam, że nie mam zapasowych, a te rzeczy były przemoczone. . Stałam taka zamyślona nie mając pojęcia co zrobić. W końcu wystartowałam i po trzech minutach siedziałam w namiocie otulając się ręcznikiem, który znalazłam w torbie Zyana. Gdy siedziałam tak sobie, bardzo dużo rozmyślałam. Największą część mojego umysłu zajął bardzo tajemniczy Merlin. Oprócz przywitania się nie zamienił ze mną ani słowa. Głowiłam się tak i głowiłam, aż do namiotu wszedł najbardziej pewny siebie, Henry.
- Chcesz zarobić stówkę?- zapytał
- Jeśli myślisz, że się z tobą prześpię, to jesteś w błędzie skarbie.- powiedziałam ironicznie
- Wybacz, ale jakoś nie jestem chętny. Chciałem się raczej założyć.
- Zaintrygowały mnie twoje słowa, kontynuuj.
- Jeśli rozkochasz w sobie do końca wyjazdu Merlina, to dam ci stówę.
- A jeśli nie?- spytałam
- To jeszcze o tym pogadamy...
- Hhahaha, spoko i tak wiem, że wygram. Umowa stoi, do końca wyjazdu rozkocham w sobie Merlina.
- Masz z nim wylądować w łóżku, a raczej w namiocie.
- Masz to jak w banku- po tych słowach chłopak opuścił namiot.
Właściwie nie wiem, czemu przyjęłam zakład. Musiałam jednak go wygrać. Od razu zabrałam się do realizacji planu. Nasunęłam na siebie jakąś koszulkę mojego kolegi z namiotu i majtki, które już prawie były suche i przeszłam do namiotu Merlina. Właśnie słuchał muzyki. Spojrzał się na mnie pretensjonalnie i tak jakby powiedział "Czego chcesz?" Nie zraziło mnie to jednak. Powoli podsunęłam się bliżej i jakby nigdy nic zapytałam, czy mogę posłuchać z nim. Właściwie nie wiem, jaki to był gatunek, ale ujął mnie swoją czystą barwą i dźwiękami wprowadzającymi w cudowny nastrój. Może jednak opowiem, jak wyglądał Merlin. Był jasnej karnacji, a jego włosy były kruczoczarne. Jedno oko zasłaniała mu grzywka. W brwi miał kolczyk. Wyglądał bardzo mrocznie, co mnie kręciło. Wracając do akcji, chłopak raz na jakiś czas zwracał uwagę na mnie. Jednak jego nieśmiałość nie pozwalała mu przejść dalej. Postanowiłam przejąć inicjatywę i położyłam się na nim. Moje usta splotły się z jego w namiętny pocałunek, było magicznie, jednak to on miał się o mnie postarać, więc niespodziewanie wstałam, posłałam mu całusa i wyszłam. Nie mogłam ułatwiać mu zadania. To on powinien się o mnie starać, a nie odwrotnie. Słyszałam, że wychodzi za mną, ale nawet się nie odwróciłam. Jakby nigdy nic wróciłam do siebie,. Z powrotem nałożyłam moje spodnie oraz znowu ubrałam stanik. Reszta właśnie rozpalała ognisko i piła piwo. Dołączyłam się do nich i raz na jakiś czas łykałam troszkę alkoholu. Piekliśmy kiełbaski i pianki. Było cudownie, jeszcze żaden biwak tak mi się nie podobał. Zapomniałam o całym świecie, miałam gdzieś, że byłam umówiona z Benjaminem, Jackiem oraz, że Lily na pewno odchodziła od zmysłów. Chciałam po prostu cieszyć się chwilą. Było już dobrze po północy i zmęczenie po prostu nie dało o sobie zapomnieć. Chociaż moi kompani jeszcze pili i bawili się, to ja już spauzowałam i wróciłam do namiotu. W końcu jutro też musiał być ktoś przytomny, kto ogarniałby tą zgraję skacowanych chłopaków. Bawiłam się telefonem i odkryłam, że mam dwie kreski zasięgu. Wysłałam szybko wiadomość do Lily, że jestem na biwaku i, żeby nie wydała mnie nauczycielom. Zaraz gdy sms poszedł zasięg zginął. Wyłączyłam telefon, żeby niepotrzebnie nie marnować baterii i zawinęłam się w śpiwór. Po chwili już smacznie spałam.
Cudne! Jeśli tylko będę miała trochę czasu to z chęcią przeczytam resztę rozdziałów ;) Od razu spodobał mi się twój blog. Liczę na to, że szybko napiszesz następny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńhttp://fearless-niall-horan-fanfiction.blogspot.com/
Szkoda mi tego chłopaka, stara się go błędnie rozkochać z powodu jakiegoś zakładu... Eh, ciekawi mnie, jak to się dalej potoczy. ^^
OdpowiedzUsuńPojechać na biwak i zapomnieć walizki z rzeczami.. Haha, nawet ja nie jestem taka roztrzepana. :D
Podoba mi się. ;)
http://chizu-chan-opowiadania.blogspot.com/p/rozdzia-iv.html
Podoba mi się. :3 obserwuję.
OdpowiedzUsuńsarahandsugar.blogspot.com
fajny blog :# wymiana obserwatorów ? http://tagjest.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNiezłe to jest. Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ---> landryyna.blogspot.com
Świetny ! Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń